Benchmade BM530 - ostry zawodnik wagi piórkowej


Jakiś czas temu, korzystając z podróży przyjaciela do USA, postanowiłem sprawić sobie nowy nóż. Nauczony na wcześniejszych błędach, tym razem zabrałem się do sprawy wyboru metodycznie. Najpierw, usiadłem i spisałem listę głównych wymagań. Wyglądała ona tak:

- Nóż do codziennego noszenia zarówno w garniturze jak i dżinsach.
- Jak najlżejszy i o zwartej, dobrze noszącej się w kieszeni budowie.
- Do użytku w biurze, w domu i ogródku, oraz „miejskiej dżungli”.
- Nie zamierzam ciąć od świtu do zmierzchu ani jeździć po nim czołgiem, więc nie musi być jakimś szczególnym „tytanem ergonomii” ani „wołem roboczym” ani militarnym „twardzielem”.
- Bardzo ważne żeby w razie konieczności dobrze nadawał się do obrony.
- Długość klingi ok. 7-10 cm, kształt prosty i bez udziwnień, spearpoint bądź droppoint.
- Głownia wykonana z przyzwoitej, koniecznie w pełni nierdzewnej i odpornej chemicznie stali i to nawet kosztem „trzymania ostrości” (to na skutek przygód z VG 10 i sokiem z łodyg ogródkowego zielska, zostawiającego na tejże stali ciemne plamy)
- Jak najłatwiejszy do szybkiego naostrzenia i utrzymania w dobrej kondycji bez zbytnich zabiegów, czyli gładkie ostrze bez ząbkowania, żadnych ścierających się i brzydnących z czasem powłok.
- Oczywiście dobrego producenta, precyzyjnie wykonany, z pewną blokadą.
- W cenie poniżej 100$.


Po przekopaniu ofert wielu sklepów internetowych, przeglądaniu zdjęć oraz opinii z fachowych forów, na placu boju pozostał …. Benchmade 530 w wersji plain edge. Następca produkowanego przez wiele lat, udanego i lubianego modelu 350. Tak samo jak przodek zaprojektowany przez Mela Pardue, wyposażony w nową blokadę AXIS, trochę dłuższe ostrze i dodatkowo odchudzony.

Pomimo, że poświęciłem wiele czasu na analizy, dokonywałem zamówienia z wahaniem i obawą. To dlatego, że nie miałem nijakiej możliwości wziąć go przedtem do ręki i ostatecznie potwierdzić, że mi na pewno odpowiada.

Pierwsze wrażenie po otrzymaniu noża to, że wygląda on bardzo…. skromnie. Taka niepozorna, prostokątna, cienka plastikowa tabliczka. Wziąłem go do ręki i kolejne zaskoczenie jego wagą, a właściwie niedowagą.


Przez chwilę nawet przeleciało mi przez głowę, że to zabawka jakaś a nie poważny nóż, ale ten dotyk okładek kojarzący się bardziej z papierem ściernym, niż tanim plastikiem nie pasował mi do „lichego” wyglądu. Wreszcie postanowiłem go otworzyć. Ostrze otworzyło się bardzo łatwo i płynnie, kończąc swoją drogę dyskretnym kliknięciem blokady. Znowu zaskoczenie - ten niepozorny na pierwszy rzut oka nożyk pracuje bardzo kulturalnie, a po otwarciu naprawdę budzi respekt!

Głownia 530tki ma prawie symetryczny, prosty i elegancki kształt spear point, płaski graniasty szlif z fałszywym ostrzem z jednej strony oraz praktyczne wykończenie „satin”. Jest cienka, ma 2,3 mm (0,09”) grubości, długość 8,3 cm (3,25”) i szerokość 2,3 cm. Wystarczy jeden rzut oka, żeby ocenić jak wielką zdolność penetracji może mieć taki „sztylet” przy użyciu do obrony. Kołki umieszczono po obydwu stronach głowni, więc otwiera się tak samo łatwo lewą jak i prawą ręką. Nóż wyjęty wprost z pudełka jest bardzo ostry, goli włosy przedramienia. Klinga przyzwoicie trzyma ostrość i łatwo się ostrzy. To potwierdza opinie, że Benchmade potrafi bardzo dobrze obrabiać stal 440C. Oczywiście ta stal jest w pełni nierdzewna i odporna chemicznie, pomyślenie przeszła moją próbę „soku z łodyg ogródkowego zielska”.


Jak można było się spodziewać po Benchmade, nóż jest wykonany precyzyjnie i z dużą dbałością. Ostrze osadzono pomiędzy dodatkowymi podkładkami dla zmniejszenia tarcia i zapewnienia lekkiego, płynnego otwierania. Wszystko skręcono oksydowanymi śrubami TORX. Blokada AXIS sprawuje się doskonale, pracuje bardzo kulturalnie i cicho. Zablokowane ostrze niema żadnych, ale to nawet najmniejszych luzów w żadnej płaszczyźnie. Konstrukcja blokady jest prosta i skuteczna, niepodatna na uszkodzenia i mało podatna na przypadkowe zapchanie, nie straszne jej piach, ziemia czy podobne zanieczyszczenia, nie będzie sprawiać kłopotów także w ujemnej temperaturze. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić realnej sytuacji, w której AXIS lock mogłoby zwolnić ostrze przypadkiem. Zarówno lewo jak i praworęczni będą z niej jednakowo zadowoleni. Jako dodatkową zaletę można wymienić możliwość grawitacyjnego otwarcia noża po przesunięciu kołka blokady.

Inna rzecz budząca uznanie, to widoczna w szczegółach konstrukcji walka projektanta o każdy ułamek grama i wymiary. Okładki długości 10,6 cm są bardzo cienkie, o szorstkiej, antypoślizgowej zewnętrznej fakturze a od środka posiadają dodatkowe żebrowanie. Są wykonane w kształcie „trumiennym” (coffin style), często znajdowanym u noży do walki. Ciekawa modyfikacja polega na dodaniu podobnego do rybiego ogona rozszerzenie na końcu. To powoduje, że rękojeść znacznie trudniej wyślizgnie się z dłoni np. przy gwałtownym wyszarpywaniu głęboko wbitego w coś ostrza. Na materiał okładek wybrano twardy Noryl GTX 810 (krewny Zytelu, ale włókno szklane zastąpiono kevlarem), daje to niezbędną wytrzymałość mechaniczną przy minimalnej wadze. Do okładek jest przykręcony wygodny stalowy klips, w typowy dla Benchmade sposób na 3 śruby, z możliwością zmiany strony. Tutaj znalazłem minus – klips nie jest oksydowany, lecz lakierowany czarną farbą. To nie jest wystarczająco odporne mechanicznie pokrycie, łatwo je zdrapać nosząc nóż w tylnej kieszeni spodni na klipsie i zawadzając nim o ścianę. W rękojeści znajdziemy oczywiście też otwór do zamocowania linki. Wewnętrzne linersy są wąskie i sięgają mniej więcej do połowy okładek.


Cienka głownia i okładki oraz konstrukcja linersów istotnie wpływają na zmniejszenie całkowitej grubość i masy noża, a graniasty szlif z fałszywym ostrzem to ujęcie kolejnych gramów. Efekt końcowy tych zabiegów odchudzających jest naprawdę zdumiewający, BM350 waży jedynie 56 g (1,88oz) przy grubości zaledwie 9,5 mm (bez klipa)! Dla mnie to ogromna zaleta, bardzo wygodnie można go nosić dyskretnie ukrytego niezależnie od ubioru. Zwykle w pracy noszę go w wewnętrznej kieszeni marynarki by nikogo niepotrzebnie nie stresował swoim widokiem. Siedzi tam spokojnie obok długopisu i portfela, w ogóle go nie odczuwam dyskomfortu jak przy noszeniu cięższego (81g) i „pękatego” (14 mm grubości) Spyderco Native III. Równie wygodnie nosi się go w kieszeni koszuli, spodni czy szortów.

Pomimo lekkiej wagi i z pozoru delikatnej konstrukcji ten nóż sprawował się doskonale zawsze, kiedy go potrzebowałem: czy to do otwierania paczek z grubej tektury i listów w biurze, czy w ogródku do cięcia łodyg, grubej folii i strugania gałęzi, czy w kuchni i przy mięsiwie na grillu. Jestem pewien, że w bardziej dramatycznej sytuacji też by mnie nie zawiódł. Stal 440C po obróbce przez Benchmade tnie i trzyma ostrość bardzo dobrze. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że dokonałem bardzo trafnego wyboru: 530-tka nawet z nawiązką spełnia moje wymagania. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że to, co ja widzę w tym nożu jako zaletę, niekoniecznie musi nią być w oczach innych.


Podsumowując: Jeżeli szukasz noża w stylu „woła roboczego”, to zdecydowanie nie jest ostrze dla Ciebie. Mnie leży dobrze w ręce, szorstki, twardy Noryl daje pewny chwyt, ale cienka, płaska, w sumie niezbyt długa i raczej wąska rękojeść z pewnością nie będzie zbyt wygodna do długiej, ciężkiej pracy. Jeśli zaś masz wielkie dłonie, to możliwe, że całkiem nie przypadnie Ci do gustu. Tak samo waga piórkowa może niektórym wydać się niestosowna, a samo odchudzanie nie mogło przecież pozostać bez wpływu na wytrzymałość mechaniczną. Klinga tej grubości, kształtu i szlifu zupełnie nie przyda się fanom podważania nożem różnych rzeczy.

Benchmade 530 jest za to idealnym kandydatem, gdy priorytet stanowi łatwość ukrycia i wygodnego noszenia noża w każdej sytuacji, czy to w garniturze, czy dżinsach. Wszystkie szczegóły konstrukcyjne świadczą, że głównym założeniem projektanta była właśnie łatwość noszenia w ukryciu i mimo że nie projektowano go z myślą o smarowaniu chlebka masłem, doskonale sobie radzi z całą gamą prac, na które codziennie może natrafić „miejski nóż kieszeniowy”. Na wypadach poza miastem doskonale sprawdzi się w roli lekkiego „backupu” dla drugiego, mocniejszego ostrza. Zanim wybierzesz go sobie na towarzysza, muszę Cię jednak przestrzec. Wygląd otwartej 530-tki dla mnie przede wszystkim elegancki, u „nożowych laików” budzi zgoła inne skojarzenia. Dodatkowo, po nabraniu wprawy, jego dynamiczne otwarcie może wyglądać właściwie jak otwarcie automatu. Jeśli się zapomnisz i użyjesz go będąc we „wrażliwym” otoczeniu (np. w biurze), możesz wywołać delikatnie mówiąc pewną konfuzję. Mimo to zapewniam Cię, dobrze mieć przy sobie takiego przyjaciela.

tekst i zdjęcia: Borsoock

Długość całkowita:

7.42"

Długość po złożeniu: 4.17"
Długość ostrza:

3.25"

Blokada: Axis Lock
Stal:

440C

Rękojeść: Noryl
Cena SRP:

95 USD


Home